byl sobie pewien slodziutki malutki jednorozec. najslodszy na caaaaalym swiecie. mial sliczne rozowe oczka i jedwabny nosek. nie wiedzial jednak ze jest taki sliczny, bo nigdy nie widzial swojego odbicia. pewnego razu spotkal jednak mala zabke. ta zabka byla strasznie mala i straaaasznie slodka. przylaczyla sie zatem do jednorozca,zeby stworzyc piekna pare - najslodsza na caaaaalym swiecie. wedrowali sobie spokojnie, az tu nagle spotkali malego slicznego kotka. byl tak sliczny, ze nie mogli sie powstrzymac i rowniez zaproponowali mu miejsce w swej kompanii. dzieki jego puszusiowatej siersci wygladali jeszcze slodziej. drzewka i male spiewajace ptaszki az wzdychaly na ich widok. wedrowali tak sobie przez pewien czas, siejac same wzniosle uczucia w sercach wszystkich napotkanych zwierzatek. az tu nagle doszli do malej slicznej wioski. byla zasypana sniegiem i wygladala bajkowo i ciudownie. weszli do malej chatki. tam czekali satanisci, ktorzy zezarli pieknego kotka. jednorozec i mala zabka czem predzej uciekli i zaczeli szukac schronienia w innej chatce. gdy weszli do kolejnej, okazalo sie, ze sa tam zli francuzi, ktorzy szybko pochwycili zabke i ja zjedli. zdesperowany jednorozec zaczal biec przed siebie, nie wiedzac co czynic. znalazl w koncu chatke, ktora byla najslodsza chatka na caaaaalym swiecie. niesmialo zapukal do niej. drzwi otworzyl Lord Voldemort i szybko wychleptal z jednorozca caaaaala krew. tak skonyczlo sie zycie wszystkich glupiutkich zwierzatek.
jaki z tego moral? nie umiem opowiadac bajek i nigdy sie nie naucze.