Ich poznanie było dość dziwne. Od dawna byli sąsiadami, codziennie biegali, mijali się i mówli sobie "cześć". Tak zwyczajnie. Jednak raz spotkali się oboje i biegli razem. Zaczeli rozmawiać. I tak się zaczęło... Codzienne biegi, rozmowy, tyle mieli wspólnego, wspólne hobby i marzenia. Czuli się, jakby się znali całe życie. Powoli się w sobie zakochiwali, ale odsówali tą myśl od siebie. Ona: "On jest 5 lat starszy,nie szuka gówniary". On: "Ona jest 5 lat młodsza, pewnie szuka kogoś w swoim przedziale wiekowym". Z kilometra na kilometr zakochiwali się w sobie, ich pulsy -jesli byli blisko- przekraczały zdrową normę. Oby dwoje kochali ten stan. Pewnego dnia jesiennego zaczął padać deszcz. On ujrzał w oddali przystanek, pochwycił ją i pobiegli. Zatrzymali się, Zaatrzymalo sie wszystko. Wpatrzeni w siebie nic nie słyszeli. Słyszeli to co miłe i dobre. co związane z miłością. Dla nich przestał padać wtedy deszcz, choć w rzecz. była ulewa. Spływający z daszku deszcz tworzył rodzaj izolującej od rzeczywistości ściany. Byli w niebie. Patrzeli sobie w oczy dobre kilka minut. Czas sie dla nich zatrzymał, jak wszystko. On pochwycił jej lewą dłoń. "Dobry masz puls jak na ten wysiłek. Dobra robota". Jednak nie przestał jej trzymać, co sprawiło, że Jej serce zaczynało bić tak mocno, że o mało by nie umarła. On wiedział co zrobić. Pocalował ją. Jej puls przyspieszył. Złapał ją za drugą rękę. Spojrzeli na siebie. W tym momecie, zza gęstych chmur wyszło oślepiające ich słonce. Usmiechnęli się, On" Kocham Cię. Będziemy biegnąć razem przez życie?. Ona: "TAK". Puścił jej rękę i zaczęi biegnąc trzymając się za jedną rękę, niczym małe, beztroskie dzieci. I biegali tak codziennie, dopóki ich dzieci nie zaczęly biegać jak oni wtedy.
Pisała : Dariaa ;) :*