Takie tam jedno z rąk Krzaczka. Przepraszam, że nie przerobiłam tego. Aż boli mnie moja osoba nna tym zdjęciu, ar!
Przwyczaiłam się, że jest to Was tak mało. Pewnie za jakiś czas, jak wszystko ułoży się odpowiednio będzie Was znów tak wiele. Ciekawe czy doczekam się wtedy komentowania wszystkich moich słów. Jak narazie żyje powoli dzień za dniem. Jutro mamy 14 Luty. :) I pewnie pojade tu z kpiącą notką jak ja lubię walentynki, a wszyscy będą mi wciskać, że to wielki, kijny, przereklamowany, amerykański kit, ale ja po prostu lubię ten dzień, jakby na to nie patrzeć. I wcaaaaaaaale nie rzygam tymi serduchowatymi lizakami, którymi zapełniona jest połowa lad w sklepach. Wręcz przeciwnie.. mogłabym się nimi objadać tonami.
* * *
Jakkolwiek by to nie ująć - delektuję się fałszywością dobrych znajomych.
Zwlekam się na kakaoko.
Bruno Mars - It will rain.