Boli, boli myśl, że tak bliscy ludzie traktują obojętnie, zamykają się, nie spojrzą nawet w moją stronę. Nie wiem co w nich to powoduje. Może jakiś nagły napływ dumy, nadmiernej pychy albo zwykła zazdrość. Co z nimi nie tak? Co ze mną nie tak?
Miło ujrzeć kogoś, kogo nie widziało się przez dłuższy czas. Miło znów zobaczyć ten uśmiech, to spojrzenie, zobaczyć go w całej okazałości. Mimo, że nie raz nie chcę do tego wracać, wracać do tych wspomnień. Nie, tak nie mogę. Popełniłabym największy błąd zapominając o nich. Popełniłabym największy błąd dusząc te wspomnienia w sobie, wspomnienia, które niosą ze sobą tyle radości, tyle szczęścia, tyle uczuć. Jak myślę o nich, o nim natychmiastowo zapominam o całym szarym świecie, a rzeczywistości odpowiadam wielkim uśmiechem. Nie zapomnę o nich. Za dużo pozytywnych uczuć tkwi w nich aby tak po prostu wyrzucić je do kosza, przekreślić. Wspólne spotaknie? Moża i chciałąbym pogadać, powspominać, przecież to wydarzyło się niespełna rok temu. Warto wrócić do tego. Odbudować jakoś. Ale czy to ma sens? Czy opłaci się wejście po raz drugi do tej samej rzeki? Czy warto zaryzykować? Nie odpowiem na to. Nie potrafię. Jeśli by on chciał..eh.. . Narazie w głowie mam jeden obraz: On z papierosem, z uśmiechem na twarzy. A we mnie gdy go ujrzałam kipiało szczęście. Chciałam go przytulić i powiedzieć 'jak miło cię widzieć'. Nieodważyłam się, choć pewnie w innych okolicznościach zdolna byłabym do tego. No nic, trudno. Moze jakaś wspólna kawa? Hm..?? W każdym bądz razie fajnnie by było, aczkolwiek z ludzmi róznie bywa a co dopiero z życiem.
Plan na jutro:
Sks
Siłka(mam nadzieję, że wypali)
jak nie wypali to wieczorne bieganie ^ ^
Miłej nocki życzę. <3