Na szczyt, z pamięcią nędzy i w nędzy wdychamy, powietrze
Zostawia gorycz, życie daje w kość, nie fory
oznaka słabości złość, każdy jest na nią chory
i wiem że w tłumie prócz moich znajomych, ktoś zrozumie jeszcze,
życie to syf więc z brudu pragnie wyciągnąć Ci szczęście
Pędzę, i się męczę, przed życiem, czuję tu zaszczyt
Gdyby zmęczenie było miarą sukcesu to samo zachwyt
Czekam na dzień gdy popatrzę z góry na szczyt,
Bo dopiero spełnione cele, to dla mnie spełnienie prawdy
I postawię na to wszystko, choćby życie zmiażdżyć
Świata nienormalność sprawia że jestem normalny
Moje życie nie jest takie dobre, nie jest takie piękne
Nie jest takie słodkie nie jest takie ale będzie i
Możesz mi wierzyć, ból, łzy, kilka upadków,
W moim szczęście i nic więcej, jestem taki, jak Ty!
Jak Ty!