Zawsze powtarzałam, że w życiu nigdy nie można się poddawać...nigdy...teraz jestem tego bliska, ale wiem, że nie moge...musze wciąż walczyć...nie tylko dla siebie. Zdjęcie-->widok z okna...bardzo mi się podoba...niebo jest takie piękne, jakby nie było problemów, zmartwień... A moze wy widzieliście kiedyś wschód słońca, tak bezkesny jak ocean, który nie ma końca. Słońce poczatkowo wstając nieśmiało, swe promienie leniwie przeciąga i...tak pieknie chmur dotyka, jakby sprawdzając jak jest po tej stronie ziemi. Później wynurza się z spółczerniałego mroku, przez srebrzystoszare mgły się przedziera...jest wolne...niczym kaskada na ziemię się wylewa, rozświetla wszystko wokół i kąpie w swych promieniach :) Tak cudowne to uczucie, dlatego w lecie mamy lepsze humory...może to słońce tak na nas wpływa. Pamietam wycieczkę do lasu...zawsze były to zwykłe wypady na grzybki, ale wtedy...zaczełam zauważać piękno tego miejsca, drzewa jakby oplecione pajęczyną. Niby korale ze słońcem igrające- w jego blasku tak opromieniały..Ludzie nie zachwycaja sie takimi widokami...pedzą razem z czasem, nie zatrzymuja sie...nie pozwalaja sobie na zadumę. Brak czasu? A może poprostu brak checi? Przecież to zwykłe słońce, takie jak wszedzie...a jednak...moze wywołać piękne uczucia. Aż chce sie powiedzieć "Zachwyć się tym człowieku! Słuchaj i patrz...jak tętni życie. Otwórz oczy ze zdumienia i podziwiaj siłę stworzenia. Stań! i choć przez chwilkę się zastanów..." Lecz ludzie pędzą...za czym? Za pieniedzmi, wladzą? Nie wiem...dla mnie takie widoki sa przepiekne i bede sie nimi zachwycać az moj plomien życia zgasnie...
Pozdrawiam komentujących :*