Ostatnio mam totalny luz i zaczynam się tym martwić, bo ciągle wmawiam sobie, że od jutra biorę się za coś...i DUPA...nic mi nie idzie.
Caly dzień chodzę śnięta po chacie i od telewizora do kompa i lodówki wciąż maszeruję-nic pożyteczniego...choć dziś zdobyłam się na gest i poszłam na basen, to już postęp ;p
Nie no totalnie motywacji nie mam, a słowo 'szkoła' mnie zabija, bo ja nie chcę tam wracać
Jakiś dziwak to wymyślił, a teraz wszyscy się męczą i rwą sobie włosy
...
I tak do sedna powracając to to ma być to świetne rozwiązanie NIE!!!
Ja ma to wszystko gdzieś, nadchodzi sylwek i będzie dobrze;))
Ale...co z tą euforią? ja chyba tego nie czuje, nie w tym roku...wszystko się tak jakoś pogmatwało i miejmy nadzieję, że następny rok będzie lepszy