No i jestem z powrotem. Od czasu poprzedniej notki minęło kilka godzinek i kto by pomyślał wtedy, że kilkadziesia minut później wyląduję z madzią w biedronce :D
Oczywiście poszlyśmy do sklepu, wypiłyśmy sobie pepsi przed sklepem. Opowiadam Madzi, że fajne rzeczy w biedronce widziałam, na to Madzia - przejedziemy się? A ja na to - nom. rowerami? Madzia - No ok.
jedzie autobus, tey a może autobusem?
Sprawdzam godzinę..
Autobus za 8 minut, a przystanek trochę daleko. Więc biegniemy z całych sił. Mój pies ledwo wytrzymywał i na końcu musiałyśmy go oszczędzić i poszłyśmy. Szybko do domu po bilet miesięczny i kasę. Wybiegłam i poszłyśmy na przystanek. Stanęłyśmy i akurat podjechał.
Siedzimy na tych siedzeniach całkiem z przodu, za kierowcą. Autobus na początku był pusty, więc ja i madzia wpadłyśmy na głupi pomysł robienia sobie zdjęć no i ok. xD Zrobiłyśmy jedno i spojrzałyśmy się za siebie, a tam tłum ludzi :D Muahaha. Wysiadłyśmy sobie przy Maxie i Madzia (ja) nie mam doświadcczenia w jazdach osiedlowych więc musiałyśmy przejść 200 metrów dalej, choć autobus podwiózłby nas pod sam sklep. xD Weszłyśmy sobie do Lidla. Były smaczki dla koni :D Nie było ceny, ale zrezygnowałam, bo wiedziałam że tanio się nie obejdzie. xD Dalej do biedronki. No i tam kupiłąm co chciałam xD Smycz dla psa za dychę :P Haha :D I pokarm dla Rudzia za zetę. No co? lubię je rozpieszczać! xD Idziemy z powrotem i pokarm wypada mi z rąk. Zdepłam go. Hah, Rudziu się nie obraził :D Poszłyśmy sobie do Maxa, zamiast sprawdzić o której mamy busa. Patrzyłyśmy sobie na aparaty i telefony, a potem poszłyśmy do Edzia. Następnie na przystanek. 17 odjechała 5 minut temu. Nie no fajnie.. Pomyślałam, że pójdziemy do mnie z buta xD (to było"genialne"). Idziemy sobie. W międzyczasie weszłyśmy do żabki po picie bo stwierdziłam, że na taką drogę przyda się mały asortymencik :D Ale Madzi powiedziałą, że pojedziemy 3, więc zamiast soku, kupiłam bilet. Potem bieg na przystanek i okazało się, że jednak pojedzie 9. Znudzone czekałyśmy i już myślałyśmy, że jednak plan "z buta" będzie akutalny, ale jednak nie! Podjechała i wysiadłyśmy na Witkowskiej. Dalej przez ósemkę... O ja.. Potem przez jednostkę i wnerw mojej mamy :D I szybko do domu mojego xD W międzyczasie podładowywałyśmy się tic-tacami. xD Potem złość mamy, że miałam wyczyścić Włóczykija..
Hatetepete
Kup se mebla
Ale kabel
i inne :D
Ok, no wyczyszczę jutro.. :* Z resztą na urodziny zrobił mi prezent, po prostu był grzeczny :) :*
Jestem padnięta. Jeszcze dziś kartkówka z chemii i za tydzień sprawdzian z gegry. Nie wspomnę o historii, polskim, najprawdopodobniej fizyce i reszcie.. Eh.. :/
Pozdrawiam
Moich :*
[5 dni!]