Pewnego słonecznego dnia, po dość długiej podrózy z małymi niespodziankami w przydrożnym Mc Donald's wylądowałam w mieście ciszy i spokoju, gdzie wszyscy się znają, gdzie wieczorny wypad dla sałatkożerców graniczy prawie z cudem a najlepsze imprezy odbywają się nie w Domu Kultury czy knajpach lecz na kortach tenisowych...Bo jak od dawna wiadomo nikt nie bawi się lepiej niż sportowcy ;) a jak ktoś nie wierzy to polecam Dom Studenta "Spartakus" AWF WROCŁAW.
W każdym bądź razie zdjęcie przedstawia mnie w tym mieście... i jeszcze jedno co mnie zdziwiło-w teatrze owego miasta wyświetlają filmy-czyli mają 2 in1 ;) Dziękuje Olu za wspomnienia!!!