Bo przy Tobie powietrze pachnie truskawkami, wiatr agrestem, a każda chmura przypomina czekoladowe serduszko ! . Kocham Cię Aniu :* <3
Cóz napisac, kilka dni nic nie dodawałem bo najpierw internetu nie miałem przez dwa dni, a później pojechałem w pierwsza trasę. W piątek załadowałem samochód w Tarnowie, zjechałem na baze, i w sobotę rano o 8 ruszyłem w kierunku Rumunii. Godzinę po mnie ruszał ojciec z kolegą z firmy, ja sobie wyjechałem wczesniej bo nie chciałem ich po drodze trzymać, a po drugie musiałem jeszcze załatwić maszyne do Słowackiego poboru opłat. Na granicy Polsko-Słowackiej widzielismy sie 5 minut i ja popędziłem dalej, umówilismy sie na koncu Węgierskiej autostrady ze poczekam na nich tak żebysmy razem wjechali na Rumuńską granicę. Po przejechaniu granicy Oni pojechali w kierunku Bukaresztu, a ja na Timisoare.
W poniedziałek rano rozładowałem i pojechałem na Węgry pod Balaton. We wtorek załadowałem, ujechałem około 200 km, spedytorka napisała zebym sie zatrzymał bo zły towar mi załadowali, za 5 minut telefon dzwoni, odbieram i po angielsku babka mi mówi zebym wrócił ja jej mówie ze stoje w korku w Budapeszcie ( zepsuła sie cieżarówka na zjeździe i blokowała zjazd z autostrady ). Końcem końca powiedziała mi po 2 minutowej konwersacji zebym jechał z tym do Polski.
Ogólnie inaczej sobie troche wyobrażałem to wszystko, niby marzenia się spełniły ale nie są one tak kolorowe... Najbardziej doskwiera pustka, i tęsknota za ukochaną osoba, człowiek zdatny jest sam na siebie, sam musi wszystko ogarnać. Wiem że początki są zawsze trudne, ale zobaczymy co dalej...
DKA - Bo to historia, bo to marzenia
http://w538.wrzuta.pl/audio/9kLl4V51PzE/dka_-_bo_to_historia_bo_to_marzenia
Fot. Przerwa gdzieś na Węgrzech, pędziłem wtedy na załadunek z nadzieja że jeszcze w tym dniu załadują i ujade jeszcze ze 2 godziny w kierunku Polski. Niestety nie załądowali.