Od pierwszego dnia istnienia tego profilu, przez każde zdjecie aż po dziś dzień - ten blog pełni jedną rolę. Abym miał co czytać za 50 lat. Pamiętniczku. 50 lat to odległy termin. Dla mnie zbyt odległy. Zawsze byłem niecierpliwy. Dlatego stworzyłem dla bloga podrolę - co ja pomyślę za 50 lat.
Co pomyślę? Może to, jak mogłem pić tanie wino. Ciarki mnie przechodzą na myśl, na to uczucie gdy kolejny łyk obmywał mój przełyk i żołądek. Strumień smaku jabłka, zaraz za nim niechciany gość posmak siarki. I ciastko, herbatnik z czekoladą. Zawirowanie świata, śpiewanie dla drzew i krzaków. Te komandosy nie przemywały tylko mojego przewodu pokarmowego. Przemywały pamięć długo i krótkotrwałą. Przemywały te niechciane uczucia.
Co pomyślę? Pewnie to, że nikt nigdy nikogo nie uchroni przez naiwnością. Naiwność czy wiara w człowieka? Cholera, po prostu potrzeba zaufania komuś. Nawet nie potrzeba. Niezauważalna czynność, rozmowa z kimś.
Po co tak na około. Zaufałem czasem ludziom, którym nie powinienem.
Pomyślę pewnie, że wtedy a wtedy powinienem powiedzieć tak a tak lub zachować się tak a tak, lub tak a tak nie powiniem powiedzieć lub tak a tak nie powinienem się zachować. Przeglądając te zdjęcia widzę te momenty.
W ilu to sytuacjach byłem głupi. Głupi do granic możliwości.
W ilu to sytuacjach byłem żenujący. Żenujący do granic możliwości.
Nieprzewidujący do granic możliwości.
Dalej, masochisto.
Śmieszny do granic możliwości.
Szczęśliwy do granic możliwości. To z pewnością. Kilka razy mówiłem sobie, by nie wracać (we wspomnieniach) do pewnych sytuacji. Bo nie wypada, bo to już było, bo to już zabliźnione, bo tylko już ja do tego wracam, bo to i tamto.
Ale dlaczego miałbym sam się ograniczać? W mojej głowie stojąc na polnej drodze i rysować wokół siebie patykiem okrąg, którego nie mam przekraczać. Wyrzucam ten patyk, butem wzbijam kurz i idę tam, gdzie chcę. Do Bloku Wschodniego, RBW, impreza jedna czy druga, piwo na rynku jedno, czy drugie. Do portu rybackiego i pijanego rybaka (?), czy kamienia na błoniach pod gwiazdami.
A kolczyk?
Chodzę tam, gdzie tylko sięgam pamięcią. I wchodzę w pokrzywy.
Jeden z najlepszych koncertów, na jakich byłem, to Republiki. Takiej udawanej w Piwnicy. Wokaliści byli tacy zjarani. A najbardziej zapadło mi w pamięć wykonanie Psów Pawłowa. Właśnie teraz jej słucham. Republiki.
Za 50 lat pewnie już nie pomyślę ile to razy chciałbym zadzwonić do wielu ludzi i im się tłumaczyć. Tłumaczyć z tego, że w tej sytuacji chciałem to powiedzieć, a nie powiedziałem. Z tego, że wyraziłem się źle. Z tego, że zostałem źle zrozumiany, a się nie poprawiłem.
Dlaczego pewnie już nie pomyślę? Bo przewałkowałem temat dziesiątki razy w moim małym, Kubusiowym rozumku.
Kogo i ile razy powinienem przeprosić?
No, kilka razy. Na pewno Ciebie.
Sam przed sobą już tych przeprosin dokonałem, tych tłumaczeń się wobec nich też. Usprawiedliwiłem się siebie i rozgrzeszyłem. Naprawdę nie jestem taki zły.
Niektóre wydarzenia w tym blogu były takie dziwne. Cholernie dziwne. Dziwne i nieprzemyślane. Czasem miało takie być. Jak to, wtedy. Wtedy już stałem obok wszystkiego, wszystko wokół po prostu płynęło. Po prostu się działo. Nie patrzyłem przed, za siebie, na boki i na innych. Dlatego to zrobiłem, byłem nieobecny. Nie chciałem Cię ranić.
Straszne pytanie, czy ja będę żył za 50 lat? Miałbym wtedy 72 lata. Chyba nie. I chyba będę musiał kiedyś obniżyć tę granicę. Nie tylko z powodu niecierpliwości.
Myślę, że złymi myślami sprowadzamy je na nas. Myśląc, że nie chcę umrzeć na raka wysyłam sygnał w kosmos o raku. I go dostanę. Oby tylko nie płuc, czy krtani, bo wtedy nie będę musiał się obwiniać za te papierosy. Nigdy zresztą ich dużo nie paliłem, więc tym bardziej byłbym wkurzony.
A już na pewno nie trzustki. Pierdolonej trzustki.
Płaczek w przedszkolu, popychadło w podstawowej, samobójca w gimnazjum, buntownik i pijak w średniej. Teraz student prawa i pracownik w kancelarii. A jaki będę kiedyś? Kim? Aplikantem, asesorem, doktorantem i doktorem? Narkomanem? Znowu pijakiem? Znowu samobójcą?
Jedno wiem na pewno. Będę mówił to, co myślę i nieraz odniosę z tego korzyść jak i nieprzyjemności.
Z tyloma piosenkami wiążę żywe jak dziś wsopmnienia. Obym tylko tego nie zapomniał na starość. Zapachy, osoby, sytuacje i otoczenie. Z tyloma piosenkami...