Wczoraj w ogóle nie dałam rady załączyć laptopa,
dzień tapetowania był dniem najgorszym.
Noc niepewności czy rano gdy wstanę tapety będą na swoim miejscu, a nie na ziemi.
Jednak muszę stwierdził że dzień nie był aż tak zły.
Miałam wspaniałego pomocnika do tapetowania.
Musiałabym powiedzieć że Anioł nademną czuwa, bo nie sądziłam,
że właśnie z tym osobnikiem będę tapetować i tak dobrze pójdzie.
Dzień IV już spokojniejszy. Ostatnie zakupy, wykończenie.
I chyba jutro wreszcie będę na swoim.
Nie zapomnę dodać zdjęć z nowego pokoju ;)
Pozdrawiam