Rudzielczy self.
Straciłam poczucie czasu, ogrom zajęć sprawił że ostatni miesiąc zlał się w jedną zamazaną plamę pełną kawy, zmęczenia i obowiązku stawania na wysokości zadania ale też ukochanych przyjaciół i trzęsącego się śmiechu. Wątpliwości, które zaatakowały ostatnio mój umysł szybko uciekły robiąc miejsce skupieniu związanemu z "pracą" a wszelkie niejasności wydały mi się naprawdę błahostkami, które w obecnej sytuacji nie powinny zajmować mej głowy. Skrupulatnie więc podzieliłam swoje życie na partie, shierarchizowałam wszystko co się w nim pojawiło, pojawia i pojawić może. Sprawy/kwestie z działu 'mało ważne i nieistotne' od razu wywaliłam do kosza na śmieci i z wielką ulgą wzięłam się za to co zrobić trzeba.. Ma to też swoje minusy, dni powypychane zajęciami zaczynają dawać mi się we znaki, ale jest dobrze a do zmęczenia można przywyknąć!
Całuję i Pozdrawiam.