Wystawiam pysk na słońce, chcę się w końcu obudzić. Ciagle chodzą za mną te obrazy, gesty, słowa. Noc może nie tyle obfitowała w koszmary, co raczej w sny, które starały się tłumaczyć rzeczywistość. Nie bezboleśnie, ale na pewno łagodniej niż prawda dyktuje. Człowiek robi coś nie tak, a potem zwykle tego żałuje. Ja nie żałuje, bo zapominam. To coś jak pójście na skróty. Wiele wspomnień odpowiednio zmodyfikowałam lub całkowicie usunęłam z pamięci, żeby nie bolało. Wspomniania o rzeczach i czynach, które nie powinny nigdy mieć miejsca. Tak jest łatwiej, chociaż one wciąż istnieją. Siedzą za piecem mojej podświadomości. Wracają w najmniej odpowiednich momentach. Ech. Gdzie, do diabła, podziała się ta mała, dzielna dziewczynka, która potrafiła stawić czoło wszystkiemu i wszystkim ?