Chciałabym dodać coś innego niż focia z rąsi, ale no nie mam swoich zdjęć. Coś się pewnie z Olą niedługo ogarnie. Jak na razie ambitne plany na czwartek. Mam nadzieję, że matka natura się zlituje i zaświeci chociaż w ten dzień słoneczko. Jutro mogę spać spokojnie do dwunastej, bo i tak do szkoły chyba nikt się nie wybiera. Pojechałam sobie na zajęcia. Dobrze, że dziś nie prowdził ten dziadek, co pędzi 40 km/h. *-* Posiedziałam trochę na dworcu. Obserwowałam ludzi. Rozwaliła mnie kobieta w japonkach biegnąca za odjeżdżającym autobusem. POEZJA. Jeszcze te kapcie jej się rozwaliły. Chyba nikt nie zaobserwował tej sceny, bo tylko ja szczerzyłam się, jak głupi do sera. No i wielbię kierowców, którzy mnie ochlapali wodą z kałuży. Pf, za rok ja będę śmigać samochodem i nie będzie litości. Ogólnie w lipcu szykuje się jakiś plenerek fotograficzny, ale jeszcze dostaniemy dokładne informacje na ten temat. Rozmawiałam dziś z mamą o woodstocku. Oczywiście w tym roku odpada w związku z Pawła ślubem (a szkoda, bo fajne zespoły mają być :C), ale w następne wakacje napewno tam zagoszczę. :> Mamusia twierdzi, że i tak już byłam na tym kilka razy, ale ile człowiek pamięta z tamtego okresu? ;_; Czas ogarnąć jakiś film, dobranoc. <3