Jakieś tam chwasty. Było na wierzchu, więc dodaję. Wiem, że nie ma w tym nic fajnego. Nie chce mi się nic szukać.
Jak ja nie lubię wstawać tak wcześnie. -_-" W niedzielę powinnam spać najdłużej, aby odespać to wszystko. W tygodniu mój sen trwa z 5-6 godzin. Weekendy zdecydowanie za szybko mijają. Jezu, a ja na jutro mam jeszcze tak dużo nauki, no praktycznie na każdą lekcję COŚ. :C A do piątku trzeba jeszcze napisać referat z biologii, zrobić coś tam o Piastach z historii i przygotować prezentację w połowie po niemiecku o jednej ze znanych firm tego kraju. Ciekawe kiedy ja mam to wszystko zrobić. Nawet nie chce mi się myśleć nad tym...
Dobra, to dzisiaj byłam sobie w kościele. Prawie zamarzłam. Dobrze, że zaopatrzyłam się w rękawiczki. Pani W. powiedziała, że mam pasowanie w środę prowadzić. Jeżeli jutro będę brała udział w próbach to przepadnie mi angielski i biologia = dwie kartkówki. <3 Byłoby miło, ale pewnie się nie uda. Co ja jeszcze muszę dzisiaj zrobić? Ogarnąć do końca 'inwokację' + nauczyć się notatki z słowotwórstwa, ogarnąć czasy z anglika, ale to akurat nic trudnego, nauczyć się na kolejną kartkówkę z biologii, poczytać z chemii, ogarnąć matmę, bo jutro sprawdzian + zrobić kartę z matmy i z fizyki, miiiiilusio. Dobra, zwijam się, bo czas leci. Już prawie szesnasta, wrrr.
~