Nie pamiętam kiedy ostatnio czułam, że niczego mi nie brakuje.
Boję się tego co przyniesie ze sobą dzień następny. Nie otwieram ramion by ugościć to co niesie mi los, nie zauważysz z mojej strony powitalnych gestów, tylko czysty strach i zwątpienie.
To takie uczucie podobne do dryfowania na spruchniałej tratwie, targanej sztormem. Boisz się złapać równowagę, spróbować stanąć na nogi. I tylko kurczowo trzymasz swój rozlatujący się na każdą stronę brzeg złożony z kilku desek.
Niemiłosiernie wciągający utwór
Za każdym razem sprawia, że głos więźnie mi w gardle
żyję Tobą.