pierwszy raz w życiu nie udaję. ludzie nie wiedzą jak zareagować na mój stan, sami się pogubili, zapominając znowu o mnie.
odwróciłeś oczy, gdy w moich zauważyłeś łzy, a tak bardzo chciałam żebyś patrzył jak się cierpi przez ignorancję.
spoglądam w Jego tęczówki i widzę sens w tym wszystkim. żyję dla Niego. oddycham, chodzę, słucham, mówię, śpiewam, jem, piszę, liczę, kocham, nienawidzę dla Niego. wszystko robią chociażby z myślą o Nim. tak, to już chyba uzależnienie.
Nic dwa razy się nie zdarza. Żaden dzień się nie powtórzy. Nie ma dwóch podobnych nocy. Dwóch tych samych pocałunków. Dwóch jednakich spojrzeń w oczy.
Mistrzyni w okłamywaniu wszystkich w koło, że jest z nią wszystko w porządku. Szkoda tylko, że nie potrafiła wmówić tego samej sobie.
jeszcze jakieś dwa miesiące temu kiedy szłam przez długi, ciemny korytarz wbijałam wzrok w podłogę by, aby przypadkiem ich gdzieś nie spotkać. nie ujrzeć jak tuli ją do siebie i całuję szepcząc urocze słówka do ucha. kiedy mijaliśmy się na korytarzu zaciskałam wargi do krwi i patrząc gdzieś w bok przechodziłam obok nich nie oddychając by, aby przypadkiem nie poczuć jego perfum. a dziś? dziś mam wielce, uroczo i konkretnie na to wyjebane. mogłabym nawet spojrzeć mu w oczy, a mojego brzucha nie zaatakuję już stado bizonków.
Przychodzi dzień w którym własna naiwność zaczyna dojrzewać i zamiast łzami celuje pociskiem słów, których zawsze się bała.