Obecnie to nie upał, nie dystans, nie trudny teren, ani nie odwodnienie były moją plagą egipską, ale komary - pazerne, jak politycy na pieniądz i władzę. Zazwyczaj dobrze radzę sobie z trudnościami nie dzieląc doświadczeń na dobre i złe - każdy, kto liznął w miarę nieuwarunkowanego szczęścia w życiu wie, że rzeczy są po prostu TAKIE, jakie są. Budda to ten, który "rozpoznał TAKOŚĆ". Ale te komary byly dla mnie taką próbą mocy i zabrały mi nie tylko teraźniejszość tego biegu, ale także orientację w terenie :)
Dopadały mnie za każdym razem, kiedy odrobinę zwolniłem i po godzinie miałem już w sobie tyle ich jadu, że ogarnąłem się zupełnie poza szlakiem, bez koncentracji i siły, którą zabrało mi tempo trzymane w upale na długu tlenowym. W pewnym momencie organizm tak się zmobilizował i dostalem takiego kopa, że grzałem do końca trasy na pełnym gazie i na kompasie i nie zatrzymała mnie nawet pełna woda rozlana na trasie przez bagna po burzach. Tak więc buty prałem i jeszcze przez pare godzin po biegu mój wewnętrzny głos milczał. Nie miałem po prostu żadnych myśli. Wszystko tylko czułem. Totalne oczyszczenie mentalne! Wspaniały stan!
29 SIERPNIA 2023
9 LIPCA 2023
12 CZERWCA 2023
1 MAJA 2023
1 MARCA 2023
7 LISTOPADA 2022
13 WRZEŚNIA 2022
11 WRZEŚNIA 2022
Wszystkie wpisy