Basia.
Z sobotniej operacji : koń. xD'
Weekend przejebany.Dosłownie.
Sobota : Rano odwiedziny Nory i Norkana,potem zapragnęłam wtargnąć na pastwisko Basi,gdzie nie powinno mnie być Rok jej nie widziałam i nieco martwiłam się o nią.No facet nieźle ją załatwił - spentana,pastwisko pod prądem,a ona jeszcze chudsza niż ostatnio (lookać w tą samą kat.) i na łańcuchu na łączce dalej.No dobra....
Wróciłam i potem ponad 3 godz. nad jeziorem.Spaliliśmy się.Obiad i do końca dnia impreza.Wieczorem przyszedł pan nad amfiteatr (za co dzięki wielkie ^^ ) i rozmawialiśmy o wielu sprawach.Umówiłam się na pławienie,wszystko zaplanowane - robimy tak tak i tak.Okej...W nocy fajerwerki,dyskoteka itd.
Niedziela : Super wielki zajebisty dzień - hura hura narody mamy płaiwnie...taa,rozpędziłam się już.Przychodzę na umówioną godzinę,fotografów już mam zamówionych,wchodzę na teren posesji - nic kurwa.Pozamykane,samochody stoją.Hm,może do kościoła poszli?Dobra,przyszłam za pół godz. Nic. Za godzinę - nic.Za 2 godziny. Nic. Obiad i te inne sprawy.Przychodzę o 16,patrzę - o są.Pomyślałam sobie "a teraz kurwa to ja mam was w dupie ; ) " i nie poszłam pogadać.Po chuja znowu brałam całą torbę sprzętu.Więcej noszenia,niż to warte.Potem do domu...
Tak więc kończę nieudany letni sezon jeździecki,którego nawet nie zaczęłam.Dziękuję.
Tylko obserwowani przez użytkownika lightium
mogą komentować na tym fotoblogu.