Nedobry Ordek.
Wczoraj jedyne co w sumie zrobiłam,to pojeździłam Ordyna,pozamiatałam stajnię,wzięłam torby i nara.
W drodze zajechaliśmy pod Lidl. E. kupiła mi loda,oh.A w sumie to tematu nie było.
Dowiedziałam się,że "nie przyjeżdżałam,więc nie było komu gnowu wywalać,a Ordynek kurwa przeze mnie stał w gównie po brzuch!"
hahaha,ciekawe dlaaaczego nie przyjeżdżałam! ; )
T. jeździł se bryczką,a ja z A. na Ordynie i siwym.
Strasznie bałam się wsiadać.Ale o dziwo czyszczenie i siodłanie bez problemów,przy wsiadaniu buntów nie było.
Na początku niezbyt zadowalająco,potem kłusy i galopy,
raz zaryzykowałam i wpadłam na wzgurze szybkim galopem,
pod koniec jazdy w kłusie wysiadywanym super.
A na koniec już w ogóle Ordyn dał czadu
- wjechałam na otwarty plac,rzuciłam wodze i koniku kłusuj!
Ordyn tak faaajnie się rozluźnił,że w którymś momencie trzymając pysk przy samej ziemi
z radością zaczął mi galopować
I można?
Można.
Tylko obserwowani przez użytkownika lightium
mogą komentować na tym fotoblogu.