Mówicie,że jest śliczny - a wcale śliczny nie jest...
Mówicie,że jest kochany - a to nieprawda,bo to kawał skurwysyna...
Mówicie,że ładnie chodzi pod siodłem i że świetnie nam idzie - teraz popatrzcie na te śliczne obrazki u góry.
caplowanie,zapieprzanie bez możliwości zatrzymania,wieczne bunty,chęć zrzucenia za wszelką cenę,wieczne napady paniki,rozwolnienia,odsadzanie,bunty.
Poznajcie oto prawdziwe oblicze kochanego Ordynka.
Przez ponad pół roku walczyłam z nim mając nadzieję,że kiedyś odzyskam tego Ordynka,o którym tak wszyscy miło wspominali.
Był taki miesiąc,że Ordyn zmienił się nie do poznania.Mogłam robić z nim wszystko,na co miałam ochotę.Był najgrzeczniejszy w stajni.Wszystkie problemy zniknęły.Ani razu nie zacaplował na jeździe,nie buntował się.Bardzo się zbliżyliśmy do siebie,zgraliśmy.Robiłam dla niego wszystko,co mogłam.
Wróciłam po miesiącu...i stało się.
Wszystko powtórzyło się z potrójną siłą.
Kij z buntami na łące,ponoszeniem,brakiem kontroli,
skoro przy czyszczeniu czy ubieraniu ogłowia o mało mnie nie zabił.
Wiele osób widziało,co się wtedy działo.Jak bardzo było mi wstyd za siebie i za konia.
Widzieli mój żal i rozczarowanie,słyszeli wrzaski i krzyki.
A co się dodatkowo dowiedziałam,jakby to było mało?
Jeszcze 2 lata temu Ordyn w terenie połamał instruktorce 2 nogi.
Wtedy powiedziałam : DOŚĆ.
Postanowiłam,że nie będę się już więcej nawet przyznawać do tego konia i liczyć siniaków.Minęły już 2 tygodnie od postanowienia.Ordyna nawet nie tknęłam.
A teraz większość z was ma żal do mnie,twierdzicie,że jestem nieczuła.
A ja cieszę się,że ten koń jakimś cudem jeszcze mnie nie zabił.
pozdrawiam!
Tylko obserwowani przez użytkownika lightium
mogą komentować na tym fotoblogu.