photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 20 LUTEGO 2011

płonie stodoła !

Publikuję tego sierściucha co podbił moje serca, jak położył się na moim brzuchatym obliczu i zasnął albo po cichu suchał jak pierdolimy o pączkach i mango. 
Przeklinam dzisiaj na czym świat stoi. Rozdano nagrody za najlepsze blogi. Tylko absurdalne i offowe nie zawiodły mojej potrzeby poczytania czegoś ambitnego i życiowego. Polecam Elkę, polecam. Wierszowany tekst z życia codziennego. Prozą i fonetycznie. Istne spolszczone piekło. 
Pół wieku rodzicielki. Istna biba na kółkach. Przyjeżdżam o 18, a tu siedzi jeszcze wujek z nową babą i dzieckiem. Matka wkurwiona chodzi bo dziecko drze mordę, a ona chce balować. Co prawda ma bjlando po połowie piwa, ale to szczeół. W każdym razie, ślub był. Pewne osoby są śmieszne, ale w większych dawkach sposób pitolenia po ichniemu jest wkurwiający.W każdym razie dzieciak się zebrał po 8. Dobra, pozmywałam, przecież nie będę z nimi pić. Oko Saurona mnie ścigało przy kieliszku szampana. Oj oj wspomnienia dziecka na czworakach chyba jej się mocno wżarły w umysł. Szkoda, że ja nic nie pamiętam. Ah wódko ma wódko ma & Po 9 się zebrałam, bo jak widzi, że nieletnia widzi co matka robi to się krępuję. No to jak ma pić to nie będę przeszkadzać. Polazłam blok dalej. Horroru się jej zachciało. Niech ma. Jak mam coś piec to nie będzie to coś z paczki doktora etkera. Obrzydlistwo. Ale cały dzien na kawie też źle robi na żołądek. Btw to odkleja się ceny z prezentów. Ale świeczka za 25 zł to chyba z kulką w środku. Oby oby, bo wizji na trzeźwo coraz mniej. Mózg mi zamarza. Wino truskawkowe swą przejrzystością grzeje, ale tylko chwilę. Po którymś razie to sikacz. Teraz czas na Króla. 
 Znowu roboty wiecej niż śniegu za oknem w porównaniu do osadzenia się w całyn Krakowie. Nie wiadomo w co ręce włożyć. A Maleńczuk nęci. Chciałoby się tylko siedzieć w wygodnym siedzisku i wsłuchiwać się w mocno scharatany pubami głos, śpiewający to co wiadome, ale nie wyrażone. 
Bardzo bardzo bardzo długi okres wegetacyjny przytemperował mój temperament. Albo lenistwo stało się tak ogromne. Byle do wiosny, a potem niech się dzieje co chce. 
Prawda prawda prawda goni mnie goni goni goni. Tęsknie za Bieszczadami. Chcę jechać w dzicz, przejmować się, żeby mnie wilki jakieś nie zeżarły na przekąskę i zostawić w tyle zapyziałe małomiasteczkowe myślenie ludzi miastowych. Poodychać. Tak. Oddech. Tęsknię za wolnym oddechem spróchniałych płuc przez palaczy otaczających moje ciało. Bo umysł to co innego. Jemu też by się przydało poodychać. Ale jak, skoro nawet w nocy podświadomość go majta w kajdanach. I mnie używa jako narzędzia. Przydałby się bajer żywcem z pottera. 
Dobra, wpadło mi do łba kilka cytatów, ale już sobie poszły. Muszę sobie zaczynać zapisywać to co chcę powiedzieć, żeby mi nie wyszedł europejski bełkot mieszaniny anglosasów i latynizacyjnych chwytów. 
Dzięki, czuję się wyżyta. 
spokojnego nie znam dnia i herbaty tak jak trza, nie posłodzę