To niesamowite, jak czas szybko leci. Za niespelna tydzien stuknie mi drugi miesiac w Krakowie. No to moze jakies krotkie zestawieninie minionych wydarzen?
Ciesze sie, ze dane mi bylo zamieszkac w jednym z najpiekniejszych europejskich miast. Mimo wszystko czuje sie tu odrobine nieswojo. Tesknie za Grecja, za Volos i Miliną. Za ludzmi, moimi przyjaciolmi. Nie potrafie odnalezc szczescia tutaj.
Ostatni miesiac to tygodnie usilnych prob oklamania samej siebie, prob racjonalizacji i znalezienia wytlumaczenia. Jedna decyzja okazala sie tak wazna... Zostalam postawiona na przegranej pozycji. Teraz jestem zmuszona wyjsc calo ze zderzenia z rzeczywistoscia. Moja wewnetrzna sila i charakter zostaly wystawione na najciezsza probe. Od zera, bez wsparcia, bez pomocy, bez Niego. Z jakim rezultatem...?
Modyfikacje stoja w miejscu. O ile nie zaczely sie uwsteczniac. Skindiver z palca zostal na klamce, dermal znad tylka poszedl pod noz, septum stal sie irytujacy, pepek jest podziurawiony niczym sito, tongueweb nie przetrwal nudnawego dnia w pracy, a frowney dostal wolne. Razem ze smileyem i rookiem.
Na focie STERNUM, tak w ramach pocieszenia samej siebie