Przyjechałam do rodziny na święta, jak co roku. Do Warszawy wyjechał po mnie brat, który pomógł mi nieść ciężkie torby. Polegało to na tym, że on niósł jedną lekką, a ja dwie ciężkie. Pogoda mało świąteczna, dziesięć stopni Celcjusza. Zdjęcie zrobione oczywiście na Młocinach.