slysez `swieta` - chce mi sie rzygac. nienawidze tej falszywej atmosfery, ktora krazy w atmosferze od dobrego jebanego miesiąca. zapierdalanie przez tygodnie tylko po to, żeby przez dwa dni było ładnie i było dużo żarcia? lofciajcie sobie pierniczki, kluski z makiem, rybki, pierogi, barszczyk i całą resztę ale ja mam to w d u p i e. żarcie jak żarcie.
potrzebuję jakiejś silnej, drastycznej zmiany. zmiana zewnętrzna pozwoli mi na zmianę wewnętrzną, pomoże. jakieś pomysły? dotychczas wsadziłam sobie w oko palec umazany farbą i nie pomogło. malowanie to całkiem dobry sposób na uwolnienie z siebie krytycznej dawki złości. zmiana otoczenia, zmiana chocby wystroju swojego pokoju - ooo tak. jednak do tego potrzebowałabym mnóstwa wolnego czasu i odrobinę więcej kasy. i święty spokój, najlepiej. marzy mi się to.
jeszcze w dodatku ta glupia pogoda. wczoraj mieliscie swoj upragniony, glupi snieg i co? i po chuju, dziś już pada deszcz. aaa w sumie, cieszcie się, póki możecie. przyjdzie globalne ocieplenie to śnieg zobaczycie tylko na zdjęciach :)
moznaby pomyslec ze wlasnie [tak jak zawsze zreszta] probuje wyladowac tutaj swoja zlosc, swoja niechec do swiata i zycia. tak. dlaczego? bo nie jestem już tym człowiekiem co kiedyś. nie potrafię już wyrzucić każdemu prosto w oczy co myślę, co mnie boli. a zwłaszcza Tobie. co z tego, skoro może i raz udało mi się to z siebie wyrzucić skoro po krótkiej chwili wyleciało ze mnie `przepraszam, nie powinnam tego mówić,udajmy że tego nie było`? to kompletnie bez sensu a Ty to olewasz. czasami wydaje mi się, że faceci to model bardziej skomplikowany i trudniejszy do zgryzienia niż kobiety. a Ty i tak nie zrozumiesz, co myślę, co czuję. ile razy chciałabym przed Tobą otworzyć swoj umysl, sprawic ze za jednym dotknieciem wszystkie mysli ktore nigdy nie chcialy wyjsc, polecą wprost do Twojej glowy.. ach, marzenia. może niech pozostanie jak jest. trwanie w niewiedzy jest calkiem dobrym wyjsciem. Ty nic nie wiesz i się nie martwisz - ja duszę w sobie i kiedyś mi przechodzi. chyba najlepszy uklad wymyslony w dziejach ludzkości. pozostalo 78,2% miejsca. co by tu zrobic, zeby nie chcialo wam się czytać tego, co jest gdzieś tam w środku? hmm. ponarzekam. a więc : mam guza. na głowie. u góry. o tam. przez zły wieszak. i wczorajszy dzien byl dla mnie pechowy, czy wygladam jak ofiara losu, która aż prosi się o pizgnięcie? jak nie wieszak, to piłka. a potem jeszcze pokrzepiająca informacja, że wkrótce ktoś dorzuci drewna do małego ogniska i rozpęta w moim życiu istne piekło. mimo wszystko, czasem fajnie jest posiedziec w szkole i nic nie robić. lepsze to niż kolejny dzien harmideru nie do zniesienia. i naewt, szczerze mowiac, stracilam ochote na sylwestra. Pączku, w Tobie nadzieja : *
dlaczego boję się powiedzieć, że kocham?
lovers always come and lovers always go
and no one's really sure who's lettin' go today
walking away..