Wisiałem ci na linie
I myślałem, "Jestem nikim"
Jak to?
Tak zabili we mnie wartość
Oduczyli kochać na wskroś
Wrony nade mną kraczą, dobrze wiem
Nie chce dotknąć cię gehenną
Chociaż te ręke chcesz
Jara Cię ciemność
Też pochłania cień
Wiesz, że nie wrócę na pewno
Skazany na wieczną bezsenność