Każdy dzień sprawia wielki ból,
Dłuży się każda minuta.
Zaglądam w karty, a tam król.
Czy coś wywróżę z tarota?
Czy to co ujrzę będzie złe?
A może szczęście zapowiem?
Jedyną radością jest sen,
Szkoda, że bez Twoich objęć.
Wieczorem muzykę słyszę,
Płynącą z moich słuchawek
I gdy w jej rytm się kołyszę,
Powraca wspomnień choć skrawek.
Powoli zamykam oczy,
Chcę wpaść w Morfeusza ramię.
Nawet to się nie istoczy,
Ze wszystkim wygrywa pamięć.
Kiedy na szczęście już zasnę
Na te dwie godziny lub trzy,
Wszystko znika i gaśnie,
A budzi mnie mój własny krzyk.
Sama nie wiem, czemu płaczę?
Przecież nie śnię od wielu dni...
Czy jeszcze szczęście zobaczę?
Może ktoś zechce pomóc mi?