Wczorajszy wieczór zaliczam do całkiem udanych. Nie, mało tego. Co innego pobujać się przy dźwiękach naprawdę dobrej muzyki, na zajebistym koncercie, a posłuchać kilkunastu piosenek ślęcząc nad laptopem, prawda? Kompletny luz, pozytywne wibracje i myśli skoncentrowane jedynie na muzyce. A dziś... dziś znów witam się z rutyną.
Czytając słowo - rutyna, myślicie, że mam do potęgi nudne życie? Nic bardziej mylnego. Co prawda wygladająca jak nowa, błyszcząca gitara, która kiedyś kryła się pod hasłem: moje hobby, stoi w kącie i łapię za nią jedynie, gdy mam ochotę oddzielić się potężnym murem od reszty świata. Dźwięki strun, choć delikatne - stanowią idealne jego odwzorowanie.
Ratuje mnie jeszcze pisarstwo. Może to i tandetne, dość niespotykane, dla niektórych dziwne. Ale... mam to w dupie.
No i kurwa - nie ma to jak pograć w nogę xD
Nie, ten post nie pojawiłby się bez pozdrowień.
Celinka, Grażynka, Mroczny Sieciak, Stare pokurczone pudło, lub zwyczajnie - Marcelina... masz pozdro od Dariusza Smyczka :*
A teraz P.S Kocham Cię, następnie Ring II...Hellz yeah