wracam do was.
pewne sprawy przemyślałam.
nie wszystkie uporządkowałam.
nie potrafię.
życie musi toczyć się dalej.
co u mnie słychać?
wczoraj byliśmy z klasą w Warszawie. to nie do opisania, co przeżyłam. staliśmy 12 godzin i przed samym nosem zamknęłi nam Pałac Prezydencki. ale widzieliśmy kondukt żałobny. ludzie, w tym my, zaczeli śpiewać hymn. coś pięknego.
do bełchatowa wróciliśmy o 3 w nocy. rano poszłam do szkoły, tam 4 osoby z naszej klasy, z czego ja jedna, która wczoraj byłam. :)
jestem dumna, że jestem Polką.
poszłam sobie sama na Stary Rynek. Kompletnie nie miałam pojęcia gdzie to, ale trafiłam. i znów jestem z siebie dumna ^. chyba w poprzednim życiu urodziłam się w Warszawie.
Warszawa.
miasto pewnego człowieka.
każdy budynek,
każdy trakt
i wszystko dookoła
jakoś dziwnie mi o nim przypominało.
ale nie tak jak zawsze.
jakoś pozytywnie :).
coś jeszcze? hmmm... jak mi się przypomni, to napisze :)
P.S. chyba się cieszę, że wróciłam.