Trzymam Cie miedzy palcami i obracam jak monete,
dni przebiegaja po moim suficie jak kroliki uciekajace przed smiercia,
ale nie probuje ich liczyc,uwielbiam niespodzianki.
Spie sama chociaz chrapiesz mi do ucha i mamroczesz przez sen ze powinnam....
Jednak Ciebie tu nie ma,ja powoli tez znikam,rozpadam sie jak puzle.
Gine na skraju kieliszka kiedy Twoje usta bezwstydnie wchlaniaja resztki mojego istnienia.
Zamykam oczy i zapominam o oddechu,potem czuje sie winna,tak banalnie polwytrawna.
Jest juz 00;16,a ja cierpie na bezsennosc...lezalam w lozku lecz itak nie moglam zasnac.
Przekladalam sie z boku na bok z myslami ze jutro gdy sie obudze moj los sie odmieni. :(