Na zdjęciu poranne podglądanie Laszczaka, czyli Mysz i Nem na tydzień same w Międzybrodziu.
Jakoś nie bardzo chce mi się teraz dokładnie opisywać co, gdzie, jak i kto z kim, ale było miło (przynajmniej jak dla niektórych ;x).
ogólny bilans:
- jedno podbite oko (ciekawe czyje? >.>)
- jedno stłuczone okno ("bo tam był nietoperz" ;>)
- nieznana ilość stłuczonych kieliszków
- bliżej nieokreślona liczba wkurwionych sąsiadów
- jeden Pączek z urwanym uszkiem
- jeden zalegający na stole martwy Paszczak
- jeden zgwałcony psychicznie kolega
- jedna osoba biegająca z miotłą po okolicy w piżamie i glanach, strasząca sąsiadów
- ok. 100 butelek zalegających w "pokoju z pentagramem"
- jeden garnek spaghetti w sosie pomidorowo-piwnym ze spaloną papryką a'la Patrhyk
- jeden krojony siekierą ogórek
- jeden wielki syf zamiast domu.
Tak adekwatnie do wyjazdu --> http://www.youtube.com/watch?v=nm9A3J294Ic
N: Rozepnijmy mu rozporek. Ale wiesz, tak telepatycznie!
M: Dobra.
*minuta skupienia na wyżej wymienionym osobniku*
M: Ej, ale on nie ma rozporka :