With Jaume, my kanka =)
Jak pisałem rano - poszedłem w góry =D
Oczywiście nie poszedłem sam!
Na wyprawę wyruszyło jeszcze 8 osób.
Razem było nas 9, a więc byliśmy Drużyną Pierścienia! =D
Świeciło słońce, paląc nasze spocone ciała...
Temperatura na pewno przekraczała 25 stopni!
A my maszerowaliśmy.
Ku gorącym wrotom, ku szczytowi, maszerowaliśmy.
Nie mieliśmy ze sobą żadnej mapy.
Nie było żadnych ścieżek.
Więc musieliśmy przejść przez krzaki, drzewa tarasujące drogę.
Przez skały, na które musieliśmy się wspinać.
I cały czas utrzymywaliśmy dość szybkie tempo.
Jednym słowem - hardcore :D
Przedzierając się przez kolczaste krzaki, dzikie maliny czy jeżyny, strasznie jestem odrapany.
Jestem bardziej pocięty na nogach (rękach zresztą też xd) niż emo ;d
Jednak po wielu trudach, które wcale nie były dla nas ciężkie, dotarliśmy na szczyt!
Który okazał się miniaturowy, w porównaniu z górami przed nami.
Nie mieliśmy jednak czasu na dalszę wędrówkę.
Nadszedł czas powrotu =)
Zeszliśmy więc, inną drogą, mniej "kolczastą" xd
Wracając, na głównej drodze w kampusie, byliśmy świadkami przepięknego zachodu słońca, które zmieniło niebo.
Niebo płonęło!
It was burning! The sky was burning!
Aktualnie leżę na łóżku i odpoczywam, bo wycieczka mnie wykończyła ;d
Do zobaczenia ;)