Jak się poznaliśmy? W sumie nie było to nic oficjalnego. Siedziałam u Maćka w pokoju i jadłam głupie naleśniki. Co chwila to ktoś przychodził czy wychodził. Tak, 318 był istnym domem rozrywki. Nie zwracałam większej uwagi na tych wszystkich gości a to z tego względu, że nikogo tam jeszcze praktycznie nie kojarzyłam. Ale gdy wszedł pewien chłopak, przystojny brunet z szerokim uśmiechem, zwrócił na siebie moją uwagę. W sumie nie zaimponowało mi to jak wyglądał bo sam chyba nie był tego do końca świadomy, ale to jak się zachowywał. Był inny. Spoglądał na mnie swoimi brązowymi oczami, które mrużył za każdym razem gdy się uśmiechał dokładnie tak, jak ja to robiłam. Było w tym spojrzeniu coś tajemniczego. Nie znałam go i widziałam pierwszy raz na oczy, ale od razu zrozumiałam, że ten chłopak ma w sobie coś wyjątkowego. Ale to nie był jeszcze początek naszej znajomości. Musiałam wracać do siebie, a o chłopaku z pięknymi oczami i uśmiechem przestałam myśleć z chwilą zamknięcia za sobą drzwi pokoju. Dlaczego ? A no powód był całkiem prosty. Miałam już o kim myśleć. Mimo tego, że była to głupia i pełna niedomówień a przede wszystkim nieistniejąca w praktyce miłość, nie wiedziałam jeszcze, że któregoś dnia tak po prostu się zakończy. A już na pewno nie przeszło mi nawet przez myśl z czyjego powodu się zakończy. Dzisiaj, patrząc na to z perspektywy czasu wszystko wydaje się być takie proste. Ale tamtego dnia, dnia w którym mimo mojej niewiedzy rozpoczął się nowy etap w moim życiu, nie było. Wtedy bowiem cholernie wierzyłam w to, że któregoś dnia ja i Maciek będziemy w końcu razem, bardzo w to wierzyłam.
Pamięć o tym dniu towarzyszy mi do dzisiaj. Pamiętam każdy szczegół, nie wiem sama dlaczego. Przecież był to zwykły dzień. Czwartek taki sam jak każdy czwartek co tydzień, 3 czy 4 razy w miesiącu , których w ciągu roku było 12. A jednak już wtedy wszystko wkrótce miało się zmienić...