Szukam w tym wszystkim pozytywów,im więcej myślę tym bardziej się w tym gubię. Wieczorami jest najgorzej.. wracają wspomnienia dobre jak i złe. łza się znów w oku kręci. tyle pytań pozostawionych bez odpowiedzi..
Czemu jest tak a nie inaczej? Czemu nie jest tak jak dawniej? A może tak miało być? Może Bóg tak chciał? Może to zaplanował? Może to próba wytrzymałości? A może po prostu za mało starań a za dużo wymagań? Może za dużo marzeń i za wielkie nadzieje?
tysiace pytań a odpowiedzi zero.
nie cierpie tego uczucia bazradności.
może jeszcze będzie dobrze?
Wszystko jest pod znakiem zapytania..
co bedzie dalej?