I znowu walę krechę z myślą, że będzie tą ostatnią
I albo się zaćpam, albo skumam, że nie warto
I rzuciłbym to dawno, rzuciłbym to tak, o,
Jak każdy z nas chociaż, to już niezłe bagno
i krzyczę 'weź mnie ratuj', kiedy patrzysz w moje oczy
Ale nie chcesz tego słyszeć, nic nie mówisz i odchodzisz.
Kurwa, sam do czegoś dojdę, ale boję się jutra
I znów kac, albo zjazd, albo skończy się gotówka,
Albo skoczę z okna, bo psychicznie znowu paranoja,
Nie jest tak jak być powinno i to nie już dla nas pora
I to już norma i nie powinienem pisać,
Życie to nic więcej, niż egoizm, hajs i hipokryzja.
Brak zasad i obojętność .