III Wojna Światowa. Najazd Chin na Rosję (czy odwrotnie). Jutro parada "żółtków" w Warszawie
...
Ludzie odkrywają swoje powołanie we wróżbiarstwie. W testach i lotku.
Też bym się podzieliła, gdybym wygrała...
Mylę odpowiedzi na testach, krążę między grupami, zapominam zamienić kilometry na metry. Ubóstwiam niektórych!
'We go where we like
We got over time
We get paid to rattle our chains
We go in the back
Paint our money black
Spend it on the enemy
Sleeping in the church
Riding in the dirt
Put a banner over my grave
(...)
We know how to pray
Party everyday
Make our desolations of pain
(...)
Now our time
Real good time
Now our time
A real good time
Now our time
A real good time!'
Cmentarz w Sieradzu oczywiście "zaliczony". Paskudna "posiadłość najbogatszego mieszkańca" objechana trzysta razy, stara fabryka toże. Praca na temat komerchy nietknięta. Żyje sobie w mojej głowie.
(Zresztą trzy opowiadania też -_- )
Po obejściu całej rodziny miałam w kieszeni płaszcza ze dwadzieścia zapałek (wietr więł)
i z mózgu ziemisto - błotnistą papkę z domieszką całego wyposażenia trumny:
drewna, materiału i Pana/ Pani X/ Y/ Z.
I jeszcze rozkład. Zupełny. Po kolei każda część, wszystko... by na nasze miejsce wkopano kolejne pudło.
Z każdym kolejnym krokiem coraz bardziej stajemy się częścią Ziemi.
Ulepieni z gliny żyjemy na glebie, wracamy do litosfery...do warstwy skalnej... coś takiego.
Teraz jest tylko nibyzapachowa świeczka, trzy prace, trzy opowiadania, tuzin pomysłów i różowe plamy we łbie.
I... i... i...
I nie wiem.
Pisanie bez ładu i składu, żeby tylko samej zapamiętać, co było.
Mam nadzieję, że Koniec Świata się przesunie.
Chcę skończyć wszystkie książki Moore'a...