Jest pierwsza w nocy a ja nie mam co ze sobą począć.
Zorientowałam się ile potraciłam znajomości na skutek ich dwulicowości, czy przez postawienie ich przed wyborem. Zaczynam mieć wrażenie że nie jestem w żaden sposób wartościowym człowiekiem, jeśli nie potrafię utrzymać znajomości.
Gapię się beznamiętnie w monitor. Zero konstruktywnego zajęcia. Dół, samotność i nic więcej.
Podobno to ja mam w dupie ludzi, a ja nie umiem dostosować się do ludzi. Nie lubię tłoku, często w towarzystwie czuję się źle fizycznie. Boli mnie brzuch i chcę wymiotować, czasem w głowie mi się kręci. Fobia?
Źle postrzegam siebie, często płacze, mam lęk wysokości nawet w grach komputerowych, często jestem zmęczona, nieznoszę tłoków i ciasnych pomieszczeń, po dłuższym czasie przebywania w towarzystwie mam zwyczajnie dość i bardzo mnie mdli mimo że dobrze się bawie. Coś tu nie tak.
I hate my fellings.