chyba dojrzałam na tyle aby zrozumieć definicję miłości.
kocha się kogoś, jest pięknie..
ta euforia i fascynacja, która zaślepia młode serca.
później następuje rozczarowanie i wielki gniew.
nagle piękne uczucie,
które miało trwać już na wieki - przemija.
i słowa wypowiadane, te najszczersze kiedyś i
takowe, które barwiły radosć - są po rozstaniu zwyczajnymi
andronami.
To forma awersji towarzysząca za każdym razem,
gdy ktoś wspomina o 'byłej' miłości'.
Kiedyś takie zachowanie można nazwać było irrealnym, prawda?
Dwie osoby..całkowicie zaślepione w siebie...
dla tych osób paliła się świeczka czasu... a jej płomień wygasł
wraz z tym ogromnym zainteresowaniem,
które towarzyszyło zakochanym na początku.
gdzie ta wielka miłość?
a może powiesz, że to nie miłość... ?
to była miłość..
nie ważne czy wielka..
nie ważne czy mała..
miłość niezrozumiana dla osób trzecich czy setnych.
miłość zrozumiana tylko dla tych dwojga.
mówi się, że się kocha - gdy się to poczuje.
mówi się, że się lubi - gdy sympatycznie dzielimy się uśmiechami.
* * *
bo każego kocha się inna miłością.
zupełnie tak samo jak każdego lubi się inaczej.