Przeczytałam dzisiaj wszytkie swoje notki, jakie tutaj wstawiłam. Doszłam do wniosku, że z każdą kolejną staczam się coraz bardziej. Jest gorzej niż było, chociaż tnę się trochę rzadziej. Ale to nic nie znaczy, psychicznie czuję się fatalnie. Na dodatek nic się nie poprawia, a wręcz przeciwnie... Już nawet nie pamiętam kiedy ostatnio byłam szczęśliwa, ale tak naprawdę szczęśliwa, kiedy czułam że właśnie tak ma być, że zasługuję na to. Teraz za każdym razem gdy się uśmiecham, śmieję, coś w głowie mi szepcze, że nie mam prawa tak się czuć i nie wolno mi być szczęśliwą... Ktoś, kto mnie nie zna, pewnie uznałby mnie za wariatkę. Być może miałby rację. Może właśnie taka naprawdę jestem.