Znowu mi tego brakuje.
Nie pocięłam się od ponad tygodnia,
ale czuję jak to przypomina o sobie,
nie daje mi spokoju...
Chodzę tylko i szukam jakiegokolwiek powodu,
nawet najmniejszego,
żeby tylko znów to zrobić.
Czekam tylko aż rodzice znowu się pokłócą.
Są na dobrej drodze do tego...
Matka od soboty chodzi pijana więc to tylko kwestia czasu.
Tak, wiem, coś ze mną nie tak.
Powinnam się cieszyć że jeszcze się nie pokłócili,
że na razie jest spokój.
Ale tak nie jest.
Moja psycha jest już mocno przestawiona,
skrzywiona,
czy chuj wie co jeszcze z nią nie tak...
A potem gdy już dojdzie do awantury jest tylko płacz,
zgrzytanie zębów,
a żyletka robi kolejne znaki na ciele.
Doszło już do tego że czasem tnę się w szkole.
Ale ja oczywiście nadal wmawiam sobie,
że potrafię nad tym zapanować,
że jeszcze mam kontrolę
i w każdej chwili mogę z tym skończyć,
gdybym tylko chciała.
No właśnie,
gdybym chciała...