Dziś wychodzę ze szpitala.
I zosawiam tam wszystko.
Całą miłość do Ciebie.
Cały żal, ból, smutek.
Koniec.
Jestem cała
zakłamana
obdrapana
wyniszczona
porzucona.
He, udaję, że płaczę.
I jem rzygi. Serio rzygi. Mama się chyba cieszy. Schudnę. Będę mieścić się w jej kryteriach piękności i zacznie mnie kochać.