zadedykuję pewną rzecz tęsknocie... pewną rzecz oddam prawiwotemu właścicielowi, aby moje słowa miały sens... aby moje czyny miały sens w motłochu wartości szukania szczęścia, proces ten, nazbyt jest wyjątkowy, nazbyt mi bliski mój zahir, on chyba o tym wie, a może na pewno, ja chcę, chcę robić to co kocham, a kocham oddawać cześć nie moralności, nie bogom, nie poetom ale emocjom...
czasem mam taki stan, że mimo ciszy wokół ja cała krzyczę, krzyczy mi głowa, krzyczą źrenice, jedyne co robię to zaciskam pięści i próbuję rozerwać swoje ciało palcami a uczucie narasta! zalewa mnie o środka jak wrzątek z gwiżdżącego czajnika, o tak, mam w sobie taki czajnik, on płonie...
gdyby to mi pomogło podpaliłabym się żywcem, pokroiła na kawałki, wypiła krew ściekającą na podłogę
gdyby pomogło weszłabym na najwyższy szczyt świata i została żebrakiem
gdyby miałoby to sens przestałabym oddychać pod wodą...
jedno wielkie przeczucie, jeden wielki zamęt i żar, ja pragnę patrzeć w oczy temu, który spontanicznie doznawałby tego ze mną, wielkie spontaniczne uczucia w duszy, wielkie szczęście, wielki wschód słońca i cały świat, wszystkie gwiazdy, pragnienia, wszystkie uduchowione dzieła, wszystkie wojny ludzi w jednym momencie rozsadzają mnie, jedyny moment gdy istnieję...
ja wiem... nie czekając czekam, oddychając nie oddycham, żyjąc wyczekuję...
tak trudno jest powiedzieć tak proste słowa, zbyt wiele wiem i patrzę na Zahira
urodził się bo świat jest piękny...