Już dawno powinienem był to podsumować. Ale chyba jestem w końcu gotów
Napisać to na chłodno i bez emocji. I mam 3 słowa do ciebie.
Dziękuję ci za te cudowne 21 miesięcy, przeżyłem z tobą wiele wspaniałych chwil.
Kiedy o tym pomyślę wspomnienia sypią się jak z rękawa. Tyle tego było.
Wspaniałe dni i długie noce. Zawsze razem, pamiętasz najdłuższą rozmowę telefoniczną?
16 godzin. Operator wtedy uznał ze jestem BOTem i zablokowali mi numer na miesiąc.
Wspólne wycieczki, wspólne spacery. ... Schody katolickiego liceum ....
To były piękne dni, dni których nigdy nie zapomnę. Żadne z nas, bo przecież jest nas tu dwoje.
Byłem w tobie taki zakochany. Byłem zawsze na każde wezwanie. Cały twój, każdą myślą.
Żadnej nie byłem tak wierny jak tobie. Czy to nie ironia?
Nie rozumiałem gdy zmieniły się twoje plany. Ale nie mogłem ci przecież zabronić
mieć własnych marzeń. Teraz już wiem dlaczego niemogłaś się wtedy wysłowić
kiedy godzinami próbowałas mi tłumaczyć. Teraz już rozumiem.
Wiele razy powstrzymywałem się by nie napisać, nie zadzwonić. Chciałem cię widzieć.
I naprawdę dziwiłem się że nierozumiałaś dlaczego niejestem na ciebie wściekły.
Dlaczego zwracam się do ciebie tak jak dawniej. Teraz już rozumiem.
Jedne czego nie mogłem zrozumieć to że zdradziłaś mnie z tak beznadziejną pokraką.
Zabierz wkońcu swoje rzeczy, albo szukaj ich na śmietniku. I zczeźnij w piekle wstrętna kurwo.
Nie uronilem po tobie ani jednej łzy. Splunąć na ciebie chyba też nie warto.