- Idą.
- Zaiste...
Tytułem wstępu chciałam zaznaczyć fakt, iż ostatni okres był dziwny. Nie było mnie w wielu miejscach, ale byłam tak naprawdę wszędzie, wszędzie gdzie chciałam być. Oczywiście jest kilkanaście wyjątków, ale to szczegóły.
Nauczyłam się po prostu trwać z własnymi myslami. Niegdyś czułam potrzebę ciągłego ruchu, akcji, teraz? Do szczęścia wystarczy mi kubek ajerkoniakowego cappuccino i kolejna pozycja Piekary. Stety? zaobserwowałam u siebie spadek zdrowego AD/HD, mam wrażenie, że czasami zachowuję się zbyt poważnie, naprawdę.
Nie zalezy mi już jak kiedyś na poznawaniu nowych osób. Te które miałam okazję opznać na jakiejś imprezie już poznałam na poziomie basic i więcej mi nie trzeba. Nie robię wyjątków nawet od bardzo ciekawych osobistości lub zalecających się. 2w1 również odpada.
W końcu nauczyłam się rzymać rytm, w końcu nauczyłam się analizować każdą linię instrumentalną w piosenkach, w końcu zakochałam się na dobre w Akuracie.