NIE MAM JUŻ CHYBA NIC DO DODANIA.
przepraszam za to, że nie potrafię się do nikogo dostosować. tym razem chyba coś zrozumiałam, chyba nawet za wiele i nie potrafię już nawet spać przez to, fajnie było spróbować czegoś nowego, ale nie jestem pewna czy ja chcę, czy umiem.. . Tak długo na to czekałam, że w końcu się chyba przyzwyczaiłam, że tego nie ma i nie będzie. Tu nie chodzi o coś materialnego. Chodzi o coś dzięki czemu nawet w zimowe poniedziałkowe poranki wstaje się wcześnie rano i się myśli, że ten dzień będzie cudowny. Ja każdego ranka budziłam się z myślą, że czeka mnie kolejny nudny dzień i monotonia, która chyba myśli że ją lubię, bo nie chce odejść. W końcu odeszła, chociaż na chwilę, ale ja nie czułam się tak jak powinnam. chyba musiałam się do tego przyzwyczaić się, a z biegiem czasu sama zaczęłam tego chcieć tak bardzo, że nie wyobrażam sobie innego życia
.... czując twój zapach na moich ubraniach staram się zapomnieć, że kiedykolwiek się spotkaliśmy.