Zwykła znajomość-kolega koleżanka,
Nikt nie przypuszczał,że będzie z nich parka.
Zaczęło sie tak normalnie, pocałował, przytulił...
Miłość zupełnie niewinna.
Mówił,że nie interesuje go żadna inna.
że tylko z tą jedną chce przejśćprzez życie,
trzymać za rękę,mówić coś skrycie.
Było jak w bajce...
Czar miłości prysł,separacja nastała,
A ona miłczała...
milczała...choć chciała,by byłojak dawniej.
Wiele razy go widziała,długo rozmawiała.
Swojego uczucia nie skrywała!
On mówił "nie", choć jego serducho mocniej przy niej biło,
w myślach ją tuliło.
Wreszcie przełamał kłodę,
Dając jej upragnione buzi na zgodę.
Wciąż kochał.
Przyznanie się do winy było czułym punktem,
Obejmując się poszli jednym kierunkiem.
Znów wszystko rozpadło się jak jakaś ruina,
widział swojego kotka w innych dziewczynach.
Już nie wiedział czy kocha...
Mówić nic nie chciał..
Zdradził..
Mieli iść przez życie trzymając się za ręce,
tymczasem rozeszli się jak w smutnej piosence.
Rany są duże!
Ból w sercu się trzyma!
Niech go kocha ta nowa...
jak jego stara dziewczyna!