(kawałek mojego tęczowego parasola i krople deszczu)
wczoraj była 18stka Kuby w chorzowskim Zanzibarze.
w sumie bardzo niewiele ludzi było.
Ru ze mną pojechała, zostałyśmy tylko do 23:10, aby zdążyć na ostatni autobus z Katowic.
Kombajn miał grać, ale okazało się, że wbiją dopiero po pierwszej. na pewno jeszcze ich zobaczę gdzieś. kiedyś.
ogólnie uwielbiam ten klub, świetny klimat.
po litrze piwa, sześciu fajkach i śpiewaniu Czesława na przystanku i w autobusie, weszłam do domu po zerowej, padając na twarz.
pięć godzin w szkole. banda wiariatów, jesteśmy zajebiści.
+zamiast wieszać pranie w drugiej edycji mam talent, będę śpiewać najbardziej głęboki tekst gosi andrzejewicz: `nieeee... heee...`, a Adam będzie mi wtórować growlem. wygramy.
tymczasem muszę skończyć czytać listy Wertera (jednak nie jest gejem), zeskanować i wydrukować tematy matury ustnej (:x) i ogólnie się ogarnąć w 80% sfer życiowych. uh.
i przyszła mi wygrana płytka z trójki. ^^
a jutro idę na ochlejparty na znaną mi już działkę Patryka. jeżeli skończy się tak, jak zazwyczaj kończą się imprezy na działkach z lepszą częścią mojej klasy, to będzie bardzo, BARDZO pro.
a w sobotę 18stka Hani! ;)
kocham wrzesień.
o boże.
dzisiaj jest 'Nigdy w życiu'. będę oglądać po raz setny.
ciekawe ile razy tym razem się poryczę.