Mam chybotliwą nadzieję, iż dzisiejsza notatka, nie zostanie odebrana przez pryzmatyczne szkło, wciąż powtarzajacych się depresyjnych wpisów na wszelkiej maści "photo" i "non-photo" blogach.
Pod pierwszym zdjeciem jakie zamieściłem na tym portalu, napisałem, iż nie jestem przekonany do idei photobloga. Minęło trochę czasu - zaprezentowałem ponad setkę swoich mniej lub odrobinkę więcej udanych prac, zamieniłem parę słów z ludzmi, z którymi warto było je zamienić. I to właściwie ta garstka ludzi była przyczyną "przekonania", że bez wernisaży i chłodnych sal galerii, można prezentować wartościowy kawałek światłoczułości.
Skrótem pozwolę sobie wymienić kilkoro, ze szczególną rewerencją, estymą i atencją:
GabiVip - za obiektywne operowanie obiektywem. Bez mainstreamu.
Daro1011 - za treść, za intrygujące fotowycieczki po mieście, które bardzo potrzebuje odrobiny uwagi i za tą dawkę zdrowego humoru.
BoskaWiola - za uniwersalne obycie z każdą stroną fotograficznych szkieł, za swoje wizje i to "staromodne podejście do fotografii", jak sama raczy mówić.
Yanush - za świadome światłomalowanie, pewną rękę, wyczucie niepokornej głębi ostrości i za realizacje kadrów, które nie każdemu są dane.
Ja zaś, dzisiaj pragnę zacytować jeden z moich ukochanych utworów. Jeden wers, celowo wyszarpany z ogólnego kontekstu, ale samodzielnie bardzo trafny, do nakładających się wydarzeń mojej iluzji - sprzed lat, sprzed miesięcy, sprzed kilku godzin.
"...nie obchodzi mnie, co ze mną będzie potem - tylko chciałbym gdzieś odpocząć od paniki, co goni mnie z miejsca na miejsce o głodzie i chłodzie..."