Muszę iść, zarobić.
Bo mnie wyrzucą, na zbite
żebra i tyłek zgrabny.
Muszę wyjść. Bo mnie nikt nie zniesie
na świecie, jeśli będę równie marny.
Pukanie ubiega realizację.
Spoglądam na kalendarz i wiem.
To nie oni.
To też nie sąsiadka – mąż w domu.
Zza granicy przecież,
nie pacierzem
obrabia pole własne.
Ktoś dostaje zwrot z urzędu.
To za mnie, może? Tak.
To za nerwy. Wyceniono mnie
na ponad tysiąc pięćset złotych.
Kurwa,
to za te słowa,
co je wyrzucam na prawo
i lewo. O Żesz…
to moja nagroda
z konkursu na wiersz.
Nie muszę wychodzić. zarobić
Bo nie wyrzucą mnie na nic,
dziś ani jutro. Tylko pisać,
mogę – ku przestrodze
to mówię
pisarzom, pijakom i podróżnikom.
Znajdźcie sobie inne życie,
choćby na siłę.
Choćby nagroda kusiła,
lub nie kusiło nic.